Fuck skinny, get fit!

Fuck skinny, get fit!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Księgowej do Gwiazdy Fitness!!!

Uffff w końcu w kochanej Gdyni! Z zasłużonym piwkiem na miodku gryczanym (kocham!) w ręku Sandra postanowiła naskrobać pościora. Czas na relację z BeachBodyPoland okiem całkiem zwykłej Księgowej, która ot tak pojechała pouśmiechać się w blasku fleszy do fotoreporterów, z braku laku w weekend trzeba przecież coś porobić! Występ w Konkursie na najlepszą sylwetkę plażową, mimo nie dostania się do finału, uważam za udany. Czemu? Bo miałam na tyle odwagi, by stanąć w szeregi z naprawdę zawodowymi dziewczynami, które prócz cudownych profesjonalnych sylwetek (jezuu ile ja się pięknych pup naoglądałam!) mają też coś czego ja póki co nie posiadam, a mianowicie piękne zawodowe stroje i uwaga: ogładę sceniczną. Tak profesjonalnie wygięta jak te ślicznoty to ja jeszcze nigdy nie byłam i podejrzewam , że jak spróbuje to już się nie odegnę w drugą stronę! Różni mnie coś jeszcze, a mianowicie te ogromne pokłady odwagi i moc przebicia jaką mieli zawodnicy konkursu. Moja "prostota" i "zwykłość" w takich sytuacjach bardzo się udziela, ponieważ jakoś nie potrafię przemóc się i pozować z wypięta pupą oparta o bar, lub przepychać się na pierwszy plan do zdjęcia, żeby wypromować się bardziej, lepiej, mocniej. Tym większe moje zdziwienie jak tymi najbardziej przepychającymi się przed obiektyw byli Faceci (WTF!!!), nie wspominając już o tym, że to oni najwięcej czasu spędzali przed lustrem ćwicząc pozy,oliwkując się, przeglądając... Facetów również zgłosiło się więcej niż Kobietek na sam konkurs, tu też moje zdziwko, gdyż zazwyczaj w takich "konkursach piękności" to Panie grają pierwsze skrzypce. Helloł!!! To my jesteśmy płeć piękna czy kto w końcu, bo zaczynam się gubić! Jakie wnioski po konkursie? Na pewno jeszcze więcej pracy nad Swoim ciałem, ponieważ moim docelowym numerem 1 jeśli chodzi o jakikolwiek start są Debiuty kulturystyczne. Komercji póki co mówię "stop", posmakowałam i wiem z czym się to je, wszystkiego trzeba w życiu spróbować :) Teraz wiem jaki ogrom pracy czeka mnie i moje ciało by dopasować się w kanony sylwetki o którą walczę i tym razem obiecuję spiąć poślady i nie jeść kanapek z Nutellą na dzień przed zawodami!!! Pierwszy raz w życiu ogłaszam okres redukcji. Witaj deficycie kaloryczny! Póki co starałam się trzymać po prostu estetyczną, ładną, wysportowaną sylwetkę, której posiadanie wymagało treningów i jedzenia "z głową", teraz czas na wojnę!!! Pokażę Wam na własnym przykładzie jak można manipulować sylwetką poprzez umiejętne dobranie diety i treningu i w kilka tygodni zrobić spektakularne efekty! Kochane, każda z Nas, niezależnie czy jesteś sprzedawcą, urzędniczką, Mamą, telefonistą, KAŻDA z Nas może poczuć się przez chwilę jak Gwiazda stając w szranki na jednej scenie wraz z zawodowcami! Mówisz: ja nie mam warunków, nie mam specjalistów którzy mną pokierują... Warunki można zrobić, Twoim orężem będzie dieta i trening. Będziesz walczyć tak długo aż wygrasz walkę z Samą Sobą. Nie masz Specjalistów? A ja mam? Nie, a bawię się Świetnie i już nie mogę doczekać się kolejnego wyzwania! Fighterki tak mają, lubią powalczyć ;) Przegrana? Każda mała przegrana to nie klęska...To tylko mój przystanek, przystanek do zwycięstwa Wypijam ostatni łyk mojego piffka i kończę pościora, Wasze zdróweczko!